środa, 28 grudnia 2011

Moda na serialowe badziewie

Przykro się przyznać, ale nie mamy aktualnie ani jednego dobrego polskiego serialu. Dodam więcej, polska telewizja serwuje nam dość znakomite filmowe badziewie zarówno pod względem fabuły, akcji jak i samego scenariusza. Czyż to nie wspaniałe, że nikomu w Polsce to nie przeszkadza? Momentami dochodzę do wniosku, że tak jest przecież fajnie, bo na badziewnym luzie. Żadnych inspiracji, żadnych aspiracji. Po prostu kapitalnie i badziewnie.
Zastanówmy się choć przez chwilę ile tak naprawdę powstało polskich znakomitych seriali z udziałem (od razu z wisienką na torcie) śmietanki aktorskiej? W rzeczywistości możemy się doliczyć w polskiej kinematografii tylko niewielu takich przedsięwzięć filmowych...
Przyznam się szczerze, że zabierałam się do napisania tego tekstu kilka dobrych lat, dlaczego właściwie pisze go dopiero teraz? Hmmm... z równie wyśmienicie badziewnego powodu. Kocham kino od zarania swoich dziejów. Uwielbiam doskonałych reżyserów wizjonerów w stylu Davida Lyncha, Polańskiego czy Lars von Triera. Ubóstwiam prawdziwych aktorów w typie Johnny Deppa, Keanu Reevesa etc. Mogłabym wymieniać i wymieniać. Nie wspominam już nawet o gwiazdach dawnego kina. Tych światowych ikon jest tyle, że nie jeden z nas o nich miliony razy słyszał i słyszeć będzie jeszcze sporo milionów razy więcej. Piszę go w końcu, gdyż dziś o 18:37 nie wytrzymałam psychicznie, prawie wpadając w furie widząc fragment pewnego serialu. Dla mnie zdrowie jest najważniejsze, a tym bardziej zdrowe nerwy. Więc piszę, bo muszę się wygadać w sposób wypisany...
Polskie seriale i ich twórcy. Pytanie brzmi – wszystkie tworzone dla społeczeństwa bez aspiracji czy na wzór jej własnych inspiracji? A może oba czynniki naraz? Nie będę wnikać dalej, bo każdy z nas ma wolną wolę i może tworzyć czy kreować co mu się podoba albo nie podoba. Ja jednak nie piszę tego tekstu po to, by kogoś wybielić, kogoś wyróżnić czy... znieważyć. Nawet jeśli bym chciała i gorąco w sercu tego pragnęła i tak mi się nie uda. Z jakiego powodu? Najprostszego. Mamy przecież modę na wszechobecne artystyczne badziewie. Nikt nawet nie zauważy, nie mówiąc już o zrozumieniu i zaakceptowaniu słów najprawdopodobniej rzuconym przeze mnie na wiatr. Podejmuję się dalszych hipotez... Chociażby tej - Powiedzcie mi co musiałoby się stać, aby coś się zmieniło w polskim przemyśle filmowym? Polacy kochają przecież takie filmy jak np. Listy do M. To nic że zostały zerżnięte żywcem z oryginalnej wersji, której tytuł brzmi To tylko miłość. To nic, że grają w nich Ci sami Polscy aktorzy, co w innych polskich filmach. To nic, że są tak mało charakterystyczni jak tylko się da. Polacy kochają naszych cudownych aktorów. Czy znamy polskie niszowe filmy? Czy telewizja o nich mówi? A co kogo to interesuje? Kultura wymarłe słowo. Nie liczy się. Najważniejsza jest kasa, zerowa charyzma, brak talentu i pasji oraz seks. To nic, że przeważnie taki sobie. Seks to seks, ale go też trzeba umieć uprawiać a nie każdy potrafi. To samo jest z kasą. Chcecie prawdy? Fascynują mnie ludzie bogaci, ale jeszcze bardziej sposób w jaki się dorobili, zwłaszcza kiedy był fascynujący. Nikt przecież nie zabrania nikomu być szczęśliwym psychicznie ani finansowo. Kwestia tylko wewnętrznego odczucia, że uczciwie przed samym sobą na to zasłużył.
Żeby nie przegadać tematu... Jak Coco Chanel mawiała, moda, jest tym co właśnie wychodzi z mody. Czekam z utęsknieniem na ten moment – by prezentowane aktualnie serialowe badziewie odeszło w niepamięć i już nigdy się nie pokazało w żadnej, a tym bardziej jakiejkolwiek fabularnej postaci. Dajmy więc innym szansę na tworzenie choćby tylko dobrej, choćby tylko troszkę ciekawej fabuły. (Co ja bym zrobiła, żeby doszli do głosu tacy twórcy! ) Dlatego błagam, dochodźcie!


Brigitte Bardot:
"Dzwonię po nowych ciekawych twórców.
Ciekawe czy jak się dodzwonię to będą na tyle ciekawi,
by zaproponować mi jakąś ciekawą rolę?"

1 komentarz: